piątek, 21 marca 2008

Życzenia świąteczne

Życzymy Wam pięknych, radosnych Świąt Wielkanocnych. Nadziei, optymizmu i dużo słońca. Smacznych jajek, bab, mazurków, pysznego żurku. Choć odrobinę wody w Lany Poniedziałek. I prędkiego nadejścia wiosny.


poniedziałek, 17 marca 2008

Msza u św. Pawła


W minioną niedzielę zamiast do polskiej parafii poszliśmy do kościoła w okolicy - św. Pawła w Richmond, półgodzinny spacer od naszego nowego miejsca zamieszkania.

Kościół jest duży, na planie prostokąta 2:1, ale niski jak na swoja rozległość więc nie wydaje się być duży. Msza odbywała się po angielsku.

Kiedy weszliśmy do środka – trochę sie spóźniliśmy ale zdecydowanie nie byliśmy ostatni – kiedy już odnaleźliśmy się to dotarło do nas, że wśród wiernych, których było ponad 200 jest jakieś 90% skośnookich, czyli głównie Chińczyków. Reszta to byli biali i Hindusi – trzeba było dobrze się napatrzeć, żeby znaleźć kogoś o europejskich rysach twarzy. Wrażenie było niesamowite, w Richmond przywykliśmy do tego że co druga osoba jest z Dalekiego Wschodu, ale takich proporcji nie widzieliśmy nawet w SkyTrainie.

Szczególnie Justyna się wyróżniała, bo była chyba jedną z dwóch albo trzech blondynek w całym kościele. Większość wiernych była jej wzrostu albo niższa. Jeden tylko siwy Hindus długi i chudy, stał przy przejściu i wyglądał trochę jak Gandalf wśród hobbitów.

Kolejna rzecz, która była dla nas zaskoczeniem to odsetek wiernych przyjmujących Komunię Świętą, do której poszli prawie wszyscy. Inaczej niż w Polsce, ale podobnie jak w polskiej parafii w Vancouver do komunii podchodzi się tu ławkami i jest wielki porządek. Jedna ministrantka [tak – tu są ministrantki, w polskiej parafii też] powoli cofa się do tyłu i koło której ławki przejdzie ta wstaje i idzie do ołtarza. A kiedy doszła już do końca rzędu ławek, kościelny (chyba Hindus albo ktoś z tamtych okolic) o wyglądzie włoskiego mafiosa dał znak, że mogą iść do komunii ludzie z przedsionka. "Mafiozo", niczym policjant na skrzyżowaniu, kierował ruchem i pokazywał kto kiedy może iść. Natomiast ksiądz proboszcz był jak polscy proboszczowie i widać było po nim że ma dużą parafię.

Nieprzyjemne wrażenie zrobił tylko moment, kiedy po błogosławieństwie na wyjście, wszyscy zaczęli się rozchodzić i rozmawiać, a ksiądz czytał ogłoszenia parafialne. Ale ogólnie doświadczanie było ciekawe i pewnie się jeszcze nie raz tam wybierzemy. Być może uda nam się też odwiedzić kościół dominikanów w Vancouver i będziemy mogli podzielić się kolejnymi wrażeniami.

Dwa tygodnie przeprowadzki


Dwa tygodnie temu przeprowadziliśmy się do centrum Richmond, mieszkamy teraz na 302B-8651 Westminster Highway. Do pracy autobusem C96 jadę tylko 25 minut, raz nawet, jak była pogoda, udało mi się wybrać tam rowerem. Przeprowadzka jak to przeprowadzka – czasochłonna i męcząca, pożyczyliśmy na weekend samochód z Avisu: udało mi się jakoś zachachmęcić i ponieważ jestem pracownikiem Micorsoftu i kiedyś już miałem od nich samochód, udało mi się go pożyczyć bez dodatkowej opłaty 25$/dzień od kierowców poniżej 25 roku życia.

W przeprowadzkową sobotę (1 marca) jeździliśmy po całym Greater Vancouver w poszukiwaniu okazyjnych mebli, udało nam się dostać biurko z North Vancouver, stół i krzesła z Surrey, krzesło z Richmond, łóżko z Burnaby (z łóżkiem to dopiero w tą niedzielę skończyliśmy swoją przygodę, bo materac nie pasował do ramy i musieliśmy wymienić ramę – tu rozmiary łóżek mają swoje nazwy: twin, queen, king; ale w rożnych częściach kontynentu oznaczają one trochę co innego i akurat nasza rama i materac miały inne pochodzenie – choć jedno i drugie z Ikei). Dodatkową korzyścią z tych rozjazdów było to, że zobaczyliśmy North Vancouver, co prawda głównie z samochodu, które już zupełnie leży na stoku góry. Mamy nadzieję się kiedyś wybrać tam na dłużej. W niedzielę zaś kupowaliśmy meble w Ikei i woziliśmy nasze pudła z rzeczami z jednego mieszkania do drugiego.

W ciągu następnego tygodnia głównie skręcaliśmy meble, przy czym Justyna większość z nich skręciła sama, kiedy byłem w pracy. Udało mi się wreszcie dostać telefon komórkowy, zamówić Internet i w zeszły wtorek po perypetiach już byliśmy podłączeni do świata. Nie zdążyliśmy jeszcze wszystkich pudeł rozpakować, na bieżąco sprzątamy, rozpakowujemy się, kupujemy brakujący sprzęt AGD i próbujemy odzyskać nasze zapasy proszku do prania itp., które zostały w poprzednim mieszkaniu.

Praca zafundowała mi w ostatnim czasie porcję biurokracji w związku z Midyear career discussion, oraz z wizami B1/B2 do USA. Wizy to w MCDC gorący temat, po tym jak w Bussines Weeku napisali o nas, że jesteśmy "refugee camp". Żeby udowodnić że tu nie ma terrorystów zaprosiliśmy do siebie konsula i w czwartek zwiedzał MCDC.

wtorek, 11 marca 2008

Photosynth, Photozoom i MSW

Niedawno zakończyła się konferencja MIX08, na której pokazano miedzy innymi Internet Explorera 8, ale nie to jest na niej najciekawsze. Mnie najbardziej podoba się Photozoom i rzeczy z nim związane.

Przede wszystkim Photosynth. Projekt już nie najnowszy, ale ciągle nie pokazany w całości. W skrócie chodzi o to żeby z miliona zdjęć odtwarzać coś na kształt mapy 3D poprzez dopasowanie podobnych zdjęć. Coś w stylu bird's eye view w Virtual Earth albo streetview w Google Earth, tylko że bardziej uniwersalny. Poskładane zdjęcia są dostępne jako coś w rodzaju obrazu 3D, na razie na stronie są tylko zdjęcia promów NASA. Do użycia wymaga (niestety) windowsa, ale można zobaczyć tylko film-prezentację.

Photozoom jest natomiast albumem zdjęć, który automagiczne prezentuje je wszystkie na raz z rozbudowanym zoomem. Idealne zastosowanie do surface/table computing. Dotychczas można tylko było oglądać prezentacje, ale na MIX08 Microsoft udostępnił możliwość tworzenia własnych albumów. Wrzuciłem do niego zdjęcia ze Szkoły Letniej 2006, niestety trochę trwa zanim je przetworzy. Do oglądania potrzeba Silverlight 2.0 (flasha od Microsoftu), który jest dostępny pod Windowsa i MacOSXa. To nie jest jeszcze photosynth, ale i tak jest fajny.

Jeśli komuś któraś z tych technologii przypadła do gustu to jeszcze zarekomenduje pracę w Microsofcie - na MSW (intranecie korporacyjnym) są dostępne narzędzia do samodzielnego tworzenia albumów photosynth, niestety Microsoft confidental for internal use only.