sobota, 22 sierpnia 2009

Ostatnie brykanie w Kanadzie

W poniedziałek, ostatni dzień przed Anitki wyjazdem, dziewczyny wybrały się do Science World - miała to być taka krótka wycieczka, w wróciły wieczorem tak im się podobało.


Było to zarazem ostatnie nasze brykanie w Kanadzie, potem zaczęliśmy się pakować, zabrali nam meble do USA. Przeprowadziliśmy się do hotelu na lotnisku w Vancouver, aż w końcu 9 sierpnia pomachaliśmy Vancouver po raz ostatni jako rezydenci i pojechaliśmy na południe.

czwartek, 20 sierpnia 2009

Kelowna - część 2


Nacieszywszy się centrum Kelowny, postanowiliśmy wybrać się gdzieś dalej - za sugestią Natalii i Pawła, pojechaliśmy do Myra Canyon, czyli doliny dawnej kolei Kettle Valley Railway. Na początku XXw., po wybudowaniu połączenia kolejowego między wschodem a zachodem Kanady, w Kolumbii Brytyjskiej wybuchł szał kolejowy i budowano wiele połączeń do małych miejscowości w górach, kopalni etc. Jedną z takich inwestycji była właśnie Kettle Valley Railway otwarta w 1915 roku, a w 1961 roku już zaczęli zamykać poszczególne odcinki.


Następnego dnia wreszcie wybraliśmy się do winnicy w dolnie Okanagan. Nasz wybór padł na najbardziej reprezentacyjną - Mission Hill. Oprowadzała nas po niej Polka i głównym przesłaniem, które zapamiętałem jest - by założyć znaną winnice z tradycjami wystarczy mieć 100 mln dolarów. Mission Hill jest w miarę nowa - z lat osiemdziesiatych, założona przez emigranta z Europy (bankiera inwestycyjnego?) który przywiózł ze sobą winiarzy i architektów, tak że teraz Mission Hill zdecydowanie wyróżnia się na tle doliny Okanagan i ma w sobie coś z poprzednich stuleci:)


Środę poświęciliśmy na wyprawę do Summerlandu, gdzie można się zaopatrzyć w sławne (przynajmniej na całą Kolumbie Brytyjską) wina owocowe i dżemik. Cały dzień padało, mieszkańcy się cieszyli, bo dzięki temu opanowano pożar. My też nie narzekaliśmy, a wieczorem poszliśmy pływać, bo co to za dzień bez pływania.


W czwartek cały dzień spędziliśmy nad wodą - przepłynęliśmy kajakami na drugi brzeg jeziora, cieszyliśmy się z ostatniego całego dnia wakacji. Sobotę zaś wracaliśmy juz przez Okanagan Connector i całą drogę goniła nas burza, która dotarła aż do Vancouver, gdzie mieliśmy okazje podziwiać fantasmagoryczny zachód słońca.