Byłem dziś na wykładzie "Polish Path To Freedom" w Trinity College, gdzie Adam Michnik streszczał historię ruchów wolnościowych w Polsce. Dla mnie była to trochę próba zobaczenia polskiego "community" poza niedzielną mszą, trochę zobaczenie znanego czlowieka, a trochę wspomnienie dawnych czasów, kiedy na obozach Funduszu właśnie takie spotkania były oknem do wielkiego świata.
Muszę przyznać, że wykład był dosyć obiektywny, jak na swoją przekrojowość rzetelny i przedstawiał Polskę w dobrym świetle - było wyobcowaniu komunistów, o roli Koscioła, o "dziel i rządź" Stalina, o roli chłopskiego uporu etc. Słowem takie ogólniki dla tej jednej trzeciej niepolskojęzycznych słuchaczy - a byli tacy co przyszli z prawie zerową wiedzą o Polsce, a o Michniku nigdy nie słyszeli.
Oczywiście zgrzyty i spory pojawiły się w pytaniach - z jednej strony były niekonstruktywne pochwały, z drugiej równie niekonstruktywne pytania z ciemniej przeszłości i teraźniejszości prelegenta, które ten konsekwentnie ignorował, przy spolaryzowanej reakcji słuchaczy - ot taki nasz koloryt.
Na koniec udało mi się zamienić z nim dwa słowa - zapytałem go co sądzi o młodym pokoleniu, bo co ja sądzę o jego pokoleniu to wiem i interesuje mnie opinia z drugiej strony. Odpowiedział, iż nic jeszcze nie sądzi - co doskonale wpisuje się w stereotyp międzypokoleniowego niezrozumienia:) Potem podzieliłem się myślą, że chociaż reprezentuje istotnie odmienne poglądy i nie oceniam jego działalności pozytywnie, to dziękuje za wykład, bo mi się podobał, był budujący i obiektywny - zdziwił się i podziękował - coby nie było że ludzie zainteresowani Polską i polityką w Cambridge są zupełnie spolaryzowani.
Konkluzja jest prosta - trzeba przynajmniej raz w tygodniu wybrać się na jakieś uniwersyteckie wydarzenie - czy to wykład, czy to koncert czy jeszcze coś innego, bo work life balance to nie tylko imprezy u Joaqina.
Muszę przyznać, że wykład był dosyć obiektywny, jak na swoją przekrojowość rzetelny i przedstawiał Polskę w dobrym świetle - było wyobcowaniu komunistów, o roli Koscioła, o "dziel i rządź" Stalina, o roli chłopskiego uporu etc. Słowem takie ogólniki dla tej jednej trzeciej niepolskojęzycznych słuchaczy - a byli tacy co przyszli z prawie zerową wiedzą o Polsce, a o Michniku nigdy nie słyszeli.
Oczywiście zgrzyty i spory pojawiły się w pytaniach - z jednej strony były niekonstruktywne pochwały, z drugiej równie niekonstruktywne pytania z ciemniej przeszłości i teraźniejszości prelegenta, które ten konsekwentnie ignorował, przy spolaryzowanej reakcji słuchaczy - ot taki nasz koloryt.
Na koniec udało mi się zamienić z nim dwa słowa - zapytałem go co sądzi o młodym pokoleniu, bo co ja sądzę o jego pokoleniu to wiem i interesuje mnie opinia z drugiej strony. Odpowiedział, iż nic jeszcze nie sądzi - co doskonale wpisuje się w stereotyp międzypokoleniowego niezrozumienia:) Potem podzieliłem się myślą, że chociaż reprezentuje istotnie odmienne poglądy i nie oceniam jego działalności pozytywnie, to dziękuje za wykład, bo mi się podobał, był budujący i obiektywny - zdziwił się i podziękował - coby nie było że ludzie zainteresowani Polską i polityką w Cambridge są zupełnie spolaryzowani.
Konkluzja jest prosta - trzeba przynajmniej raz w tygodniu wybrać się na jakieś uniwersyteckie wydarzenie - czy to wykład, czy to koncert czy jeszcze coś innego, bo work life balance to nie tylko imprezy u Joaqina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz