środa, 28 stycznia 2009

Carmen


Nie samym chlebem żyje człowiek, nawet planszówki, rowery, narty, filmy divx i h264 oraz radio mu nie wystarcza (mimo iż jest Polskie Radio 3, Smooth Jazz Cafe Radio Marka Niedźwiedzkiego i CBC Radio 2). Dlatego pewnego dnia postanowiliśmy poczuć się jak wyższa klasa średnia i udać się do miejsca bardziej wyrafinowanej (a przede wszystkim droższej) rozrywki - opery. Vancouver Opera nie jest może znana na cały świat, ale lepsze to niż kino w centrum handlowym.

Nasz wybór padł na Carmen, która jest znaną operą i raczej nie powinna być dla nas ani zbyt ciężka, ani nudna - zwłaszcza że z Justyną nie byliśmy wcześniej w operze.

Spektakl odbywał się w Vancouver Downtown, w Queen Elizabeth Theater - wielki teatr, wszystkie miejsca zajęte, mnóstwo ludzi, więc poczyniliśmy szereg obserwacji natury "etnograficznej": Chińczyków mniej niż średnia, trochę Polaków. Ludzie też ubrani bardziej po "polsku" - elegancko, nie w żadnych dresach czy kaloszach jak zdarza nam się widzieć w kościele Św. Pawła.

Sam spektakl był imponujący - chyba ponad pół setki aktorów, mnóstwo efektownych dekoracji, doskonała muzyka na żywo - szkoda tylko że siedzieliśmy tak daleko, no i że bilet kosztował tyle co nowy iPod nano :( - zdecydowanie, jeśli ktoś chciałby coś eksportować do Kanady z Polski polecamy operę - duuże przebicie:).

Brak komentarzy: