poniedziałek, 19 maja 2008

Długi weekend - rower

Udało nam się kupić rower dla Justyny. Dzięki temu możemy wreszcie wpisać się w styl życia Richmond i nie zaniżać średniej aktywności fizycznej.
Razem z drugą richmondowską Justyną i Stasiem pojechaliśmy od centrum, a potem zachodnim krańcem wyspy aż do Steveston. Chcieliśmy uciec na wodę od upałów, lecz morska bryza okazała się zwodnicza i słońce podstępnie trochę Justynę przypiekło.
W Steveston tabuny ludzi, zupełnie wakacyjna atmosfera, ledwo udało nam się znaleźć wolny stolik z odpowiednio dużym miejscem na rowery. Po objedzie podjechaliśmy sobie jeszcze zobaczyć nasze stare mieszkanie i ponarzekać, że teraz nie mieszkamy już nad morzem.
Musieliśmy szybko wracać, żeby zdążyć iść potem od kościoła. A po mszy wybraliśmy się jeszcze na jeden czterokilometrowy spacer do Andrzeja na koktajl i lody. Dobre były :)

Brak komentarzy: