czwartek, 10 stycznia 2008

Pierwszy tydzień w skrócie (3)

Pierwszy weekend spędziliśmy szukając. Szukaliśmy wszystkiego: sklepu z jedzeniem, z kablem do laptopa, z przejściówkami na 110V, centurm Richmond, mojego miejsca pracy, polskiego kościoła itd. Udało nam się znaleźć prawie wszystko prócz przejściówek, przy czym znaleźliśmy dużo rzeczy których się nie spodziewaliśmy - np. jadąc na północ do polskiego kościoła pojechaliśmy na południe do miasta Delta.

Centrum Richmond jest brzydkie. Nasza wieś - Steveston Village to głównie domki jednorodzinne i trochę nowych czteropiętrowych apartamentowców, ale jest dużo zieleni więc wszystko wygląda znośnie. Centrum Richmond to poza kilkoma wyjątkami same centra handlowe w stylu naszej Galerii Krakowskiej, przy czym z zewnątrz wyglądają 100x gorzej - jak jakieś Tesco czy Real na obrzeżach miasta. Poza tym budują tu ichniejszy szybki tramwaj, czyli Canadian Line, który będzie gotowy na olimpiadę w 2010r. Na razie wzdłuż jednej z głównych ulic (No 3 Rd) postawili betonowe słupy i betonową rampę 8 m nad ziemią, po której tramwaj będzie jeździł, a która na razie tylko straszy.

W centrach są przede wszystkim butiki oraz supermarkety ze wszystkim (w sensie wszystkiego po trochu). Najbardziej zaskoczył nas mały wybór żelazek i suszarek - nawet w sklepach AGD były góra 3 modele! Jedzenie jest 2.5x droższe niż w Polsce (czyli 1$ = 1zł), a pieczywo jest jeszcze dodatkowo dwa razy droższe a na dodatek niedobre. Może duża mniejszość azjatycka już przystosowała lokalny rynek do swych kulinarnych potrzeb, ale dla nas niestety większość rzeczy jest albo taka sobie albo jeszcze gorsza.

Poza centrum Richmond przypomina Steveston Village z domkami "american dream" i niewysokimi apartamentowcami gdzieniegdzie. Zadziwiająco dobrze jest tu rozwinięty transport niesamochodowy. Jest dużo ścieżek rowerowych, jeździ też dużo autobusów, choć zrozumienie logiki ich rozkładu jest dla mnie ciągle zbyt wymagającym wyzwaniem. Gdy raz wybraliśmy się do centrum autobusem (bilet jednorazowy $1,9) to w drodze powrotniej najpierw nam się autobus spóźnił 10 min przy częstotliwości kursów 12 min, a potem zepsuł dwa przystanki dalej. Kierowca z podmiany powiedział, że nie jedzie do nas (pętla) tylko zawraca wcześniej i mamy czekać na inny autobus. Na szczęście wszystkie bilety tu są na 1.5h więc ostatecznie udało nam się dojechać do domu.

Brak komentarzy: