wtorek, 29 stycznia 2008

Śnieg



Ochłonęliśmy już nieco po pierwszym szoku i to co nas na początku dziwiło stało sie bardziej zwyczajne. W poniedziałek przyjechały do nas nasze rzeczy z Polski, więc zastawiliśmy nimi nasz wydawało się duży salon. Jednak gdy postawić w nim 12 sporych pudeł to nie bardzo jest jak przejść. Tylko co my z nimi zrobimy kiedy przyjdą panie sprzątaczki? Udało się nam też jako tako poradzić sobie z przestawieniem się na 110 V - kupiliśmy wtyczkę odpowiedniego kształtu i używamy na razie tylko rzeczy dwunapięcowych. Uruchomiliśmy też komputer stacjonarny i przekonfigurowaliśmy sieć w domu.

We wtorek zaskoczyła nas pogoda - w Richmond spadł śnieg. W Vancouver był już on w weekend, ale u nas było sucho. Rano obudziło nas wycie samochodów, które nie mogły podjechać na śliski podjazd z garażu podziemnego. Śniegu spadło kilka centymetrów, tak że cała okolica stała sie biała i wszystko wyglądało niezachęcajaco do pójścia do pracy. Drogi w Steveston były nieodśnieżone, gdzieniegdzie pokryte zbitym śniegiem i lodem, ale głównie pośniegowym błotem. Dopiero bliżej centrum było lepiej. Myślę, że bardziej my i nasz gospodarz domu byliśmy zaskoczeni zimą niż drogowcy.

Niestety nasz chwiliowy spokój mąci fakt, że w weekend zabierają nam samochód, a w przyszłym tygodniu trzeba się zabrać za szukanie mieszkania.







Brak komentarzy: