środa, 8 lipca 2009

Zakręcone

Przyjechała do nas siostra Justyny - Anita. Bardzo zintensyfikowało to nasze życie - przygotowaliśmy sobie taki szczegółowy kalendarz z informacjami co mamy robić - takie kolorowe karteczki - gdzie wielkość oddaje ich czas trwania (pół dnia, cały), a kolor- wymaganą pogodę. Mimo, a może właśnie przez to cale przygotowanie, mamy pewne opóźnienia w realizacji planu. Postaramy się na bieżąco zamieszczać w internecie zdjęcia z naszych wypraw.

Na początek tylko krótko opiszemy pierwszą przygodę jaka była związana z przyjazdem Anity do nas - Walizka. Przed poprzednim wylotem do Kanady dokupiliśmy sobie walizki, tak, że mieliśmy jedną nadmiarową, która została w Katowicach - chcieliśmy ją teraz wykorzystać na wyjazd. Niestety okazało się że była ona u nas na wsi w Żelisławicach, a Anita na stancji w Warszawie. Jednak korzystając z pomocy rodziny i znajomych udało nam się ją dostarczyć:
- Tata przewiózł ją od Babci do Katowic
- Ania (moja siostra) przewiozła ją do dworzec PKP w Katowicach
- Odebrał ją Szymek Acedański i pojechał z nią do Warszawy. Niestety wkrótce wyleciał do San Francisco, więc nie udało się mu jej przekazać Anitce.
- Od Acka wziął ją Arek i przeniósł do swojego akademika - niestety nie mógł jej dostarczyć na miejsce docelowe bo nie miał jak się skontaktować z Anitą.
- Odebrał ją z akademika Hemol i przewiózł do mieszkania Anitki i Weroniki - bo siostra była wtedy w Szczecinie. Niestety Hemol przyjechał za późno na obiad.
- Wreszcie Anita odebrała w swoim mieszkaniu od Weroniki.
Mówiąc krótko - routing zachłanny! Wszystkim bardzo dziękujemy a pomoc!

Przesyłamy w ten sposób jeszcze buty, ale to inna historia...

Brak komentarzy: